From e969625a693f195af938fec8a33db7f67c290385 Mon Sep 17 00:00:00 2001 From: pniedzwiedzinski Date: Thu, 21 Jan 2021 16:00:23 +0000 Subject: Deploying to gh-pages from @ 8923d7659357930c44a881fae58c5f2cab6b635c 🚀 MIME-Version: 1.0 Content-Type: text/plain; charset=UTF-8 Content-Transfer-Encoding: 8bit --- 2020-07-20-teatr.html | 456 ++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++ 1 file changed, 456 insertions(+) create mode 100644 2020-07-20-teatr.html (limited to '2020-07-20-teatr.html') diff --git a/2020-07-20-teatr.html b/2020-07-20-teatr.html new file mode 100644 index 0000000..9eef417 --- /dev/null +++ b/2020-07-20-teatr.html @@ -0,0 +1,456 @@ + + + + + + + + + + + Teatr - 19 PDH Puszcza + + + + + + + + + +
+
+
+
+ +

Teatr

+
+ +

20.07.2020 | Jan Waligóra

+

Serce łomotało mi w piersi… Nie mogłem ustać z nogami z galarety, więc usiadłem… Jeszcze chwila… Aż w końcu…

+

Wygląda to jak jakiś bardzo ważny moment, z perspektywy przeżywającego. Tak naprawdę były to moje przeżycia zaraz przed rozpoczęciem naszej sztuki, ale zacznijmy od początku.

+

Wystawienie własnej sztuki zaproponował Patryk już we wczesnym etapie planowania obozu. Wydało mi się to ciekawym pomysłem, było to dla mnie ciekawe rozwinięcie idei festiwalu - zamiast zastępów robiących scenki miała występować drużyna jako całość w pełnoprawnym przedstawieniu. Jadąc na obóz większość rzeczy związanych z wykonaniem było nieustalonych, był jedynie szkic fabuły i pobieżny projekt sceny. W bodajze niedzielę powiedzieliśmy drużynie o naszym planie, większość była sceptycznie nastawiona, lecz widziałem dwóch takich, którym oczy się zaświeciły na wiadomość o napisaniu scenariusza. Byli to Franciszek Kiernicki (dalej Kiep) i Jan Paweł (dalej JP). W ten sam dzień udało nam się napisać komendą pierwszą scenę i ogarnąć część strojów, a przez następne kilka dni Kiep i JP mieli zająć się pisaniem reszty, jak się później okazało, wierszem. Przedsięwzięcie to było tyle śmiałe co niemożliwe, jednak nasi panowie rzeczy niemożliwe robią od ręki - na cuda trzeba poczekać. Gdy skończyli, niezwłocznie zajęliśmy się próbami, oczywiście tuż po pozbieraniu szczęk z podłogi. Na początku szło siermiężnie, wszyscy byli tak podjarani tym tekstem, że nie mogli skupić się na swoich rolach, jednak próba za próbą i w końcu uzyskaliśmy zadowalający efekt. Ustaliliśmy termin ogniska, wysłaliśmy posłańców z zaproszeniami na spektakl (była to część próby zastępu JP), jednak, gdy doszło co do czego, ognisko, przy którym mieliśmy występować opóźniło się o kilka dni. Deszczowy dzień wykorzystaliśmy malując krzyże harcerskie dziewczyn złotą farbą. Jednak kiedyś ten dzień musiał nadejść i - nie zgadniecie co - nadszedł. Śpiewając piosenki i patrząc się w ogień myślałem tylko o jednym, żeby już wystąpić. Gdy skończyła się ostatnia piosenka przed naszym wystąpieniem, mój mózg działał na najwyższych obrotach. Byłem narratorem, nie musiałem się przebierać, więc nadzorowałem resztę, czy umieją swoje role i jak wyglądają. Gdy już upewniłem się co do ogarnięcia drużyny, udałem się na miejsce dla narratora - ławeczkę.

+

Serce łomotało mi w piersi… Nie mogłem ustać z nogami z galarety, więc usiadłem… Jeszcze chwila… Aż w końcu…

+

Zacząłem przedstawienie słowami: “Na początku była puszcza…” Potem wszystko działo się samo, Kiep świetnie wystąpił w roli szamana. Rozpalono kocioł pełen zielonych płomieni, a sam JP, autor tej sztuki zapomniał części swojej kwestii. Wszystko zakończyło się gromkimi okrzykami (harcerze nie klaszczą) i ogólną euforią. Wyobrażam sobie jak za kilkanaście lat nasi następcy będą czytać scenariusz i wyobrażać sobie jak kozacka musiała być aranżacja, a wyszło zaledwie bardzo dobrze.

+

Zresztą możecie samemu zobaczyć. Niestety w tym roku nam się trafił las o słabej akustyce, dlatego polecamy słuchawki 📢 i napisy.

+ + + + +




+

“Puszcza”

+

+Kiep & JP +

+


+

SCENA I - POCZĄTEK

+

(Indian i Puszcza)

+

NARRATOR

+

Na początku była puszcza

+
+

Wychodzą wszyscy przebrani za drzewa.

+
+

A w puszczy plemienia Shauni, prawowici synowie i córy matki natury, zginający karki tylko wobec praw przyrody.

+
+

Indianin wyskakuje zza krzaka, napina łuk i puszcza. Wybiega za scenę przy indiańskim okrzyku.

+
+

Jednak z północy nadciągają chciwi ludzie próbujący położyć swoje chciwa łapy na dobrach tego lasu.

+
+

Wychodzą 2 pracownicy z siekierami i podchodzą do drzew, które pod siekierami się przewalają. Z tyłu wychodzi Gubernator.

+
+

GUBERNATOR
+Ścinać! Precz z tymi dzidami! O, a tutaj dajcie biało-czerwoną taśmę, żeby nikt się nie zgubił.

+

PRACOWNIK 1
+Ale Gubernatorze! Ten las jest taki piękny, poza tym mieszkają w nim Indianie i Watrz-Indianki.

+

GUBERNATOR
+Nie obchodzi mnie to, kto nie przestrzega norm sanitarnych GiS’u winien szczeznąć w brudzie i nędzy!

+

SCENA II - PRZEDSTAWIENIE BIAŁEGO CZŁOWIEKA

+

(Gubernator, pracownicy, Puszcza)

+

NARRATOR
+Kiedy rankiem ze skowronkiem powitano nowy dzień,
+stała się rzecz wręcz okropna – las nawiedził mroczny cień.
+Biały człek na ziemię zszedł, z chmur lunął ulewny deszcz

+

ZWIADOWCA
+Wielki wodzu! Sprawa nagła,
+idą wysłannicy diabła!

+

WÓDZ
+Na wielkiego Filemona,
+sprawa straszna i złożona.
+Wysyłamy tam poselstwo,
+niech okażą swoje męstwo.

+

SCENA III - POSELSTWO

+

(Gubernator, zwiadowcy)

+

NARRATOR
+W rezydencji Gubernatora,
+tam gdzie mieszkała lisów i Indian zmora,
+na biurku leżały papiery różniste,
+tam też rezydent miał swoją zadań listę,
+na pierwszym miejscu: wyciąć las stary,
+wszak nikomu nie zawadzi wyciąć starego śmiecia jak wyrzuca się z pracy leniwego cięcia.
+Zamiast tego miała stanąć promenada, wielka, ponad wszystko piękna!
+Nikt pozbycia się lasu nie zauważy,
+za to jaki pieniądz się z tego uważy.
+I tak myślał ten nikczemnik potępieniec,
+co w piekle miał już ze smoły przygotowany wieniec,
+on nie zważał na swe czyny, tylko wąsa podkręcał tak mocno, tak konkretnie i uśmiechał się przy tym szpetnie. Błyskał groźnie zębami jak wilk podczas pełni błyska swoimi kłami.
+Ewidentnie był zadowolony, widać do swoich brudnych myśli się uśmiechał.
+GDY NAGLE! Ktoś przyjechał.
+Warta ze schodków ostatnich obwieściła gości niespodziewanych.
+Aaa to te obdartusy, ci Indianie,
+pełno jest tego pomiotu w naszym stanie.

+

GUBERNATOR
+Czegóż chcecie moi mili,
+czyżby was pobili?

+

POSŁANIEC 1
+Blada Twarzo, my nie przyszli tu żartować,
+tylko od twojego planu cię odwołać!

+

GUBERNATOR
+Ależ o czym wy mówicie,
+wszak wszystko jest znakomicie.

+

POSŁANIEC 2 Wielki most nad Wielką Wodą,
+do świętego miejsca jest przeszkodą!

+

GUBERNATOR Aaa Wy o tym, promenada jest potrzebna,
+jak podwieczorek po obiedzie, to rzecz pewna i niezbędna.
+To uczynek jest dla ludu, a nie żadna ściema,
+taka wola Nieba z nią się zawsze zgadzać trzeba!

+

POSŁANIEC 1
+W takim razie Siedzący Gerwazy daj sztucerówke,
+niechaj strącę tę bladą makówkę.

+

GUBERNATOR
+A więc wojny chcecie, czy Wy wiecie na jaką rzecz się piszecie?

+

POSŁANIEC 2
+Dla nas to ni pierwszyzna, lecz powinność Boża,
+sam wyjąłeś siekierę wojenną z pepoża.

+

SCENA IV - NARADA

+

(Wódz, Szaman, Indianin 1, Indianin 2)

+

NARRATOR
+Wśród powszechnego bałaganu,
+swądu fajek i łopianu,
+zebrała się rada starszych,
+by obmyślać plan działań dalszych.

+

INDIANIN 1
+Biały człowiek, biała siła,
+po nim już tylko mogiła.
+Drzewa chcą nam wyciąć w pień,
+nim nastanie zbiorów dzień.

+

SZAMAN
+Jestem szaman z bożej łaski,
+mam wizje wyraźnie straszną,
+wszyscy będą nosić maski
+i jeziora nam zamarzną.
+Wzywam was duchy wszelakie
+kto z was pragnie, kto z was łaknie,
+bo mam nowe wizje takie,
+że tu wkrótce drzew zabraknie.
+Teraz wszystko jest zamglone,
+lecz mamy przekierniczone;
+na granicach są celnicy,
+w rezerwatach koczownicy,
+taki los nas może czekać
+jeśli wciąż będziemy zwlekać.
+Ostrzcie dzidy moi bracia,
+bo wyraźna wizja wraca.
+Ja szykuje broń psychiczną,
+a nuż skutki złe i straszne
+dzięki temu nas unikną.

+

SCENA V - DZIADY

+

(Wódz, Szaman, Indianin 1, Indianin 2, Indianin 3)

+

SZAMAN
+Dawać kocioł, gotujemy.

+

INDIANIN 1
+Co pichcimy?

+

SZAMAN
+Dziś nie jemy.

+

INDIANIN 1
+Więc znów czary?

+

SZAMAN
+Dawać mi tu tamte gary!

+

INDIANIN 1
+Posłuchaj szamanie drogi,
+by nie było niedomówień,
+twój czar gniewny jest i srogi,
+a my tu nie chcemy umrzeć!

+

SZAMAN
+Co to znaczy?

+

INDIANIN 2 Nie inaczej,
+twoje gusła średniowieczne
+zdają się być niebezpieczne,
+z gara idą czarne buchy
+i słychać przeklęte duchy

+

SZAMAN
+Eeee, gadanie…

+

INDIANIN 2
+To dokładne opisanie.

+

SZAMAN
+Nie ma strachu.

+

INDIANIN 2
+Zobaczymy.

+

SZAMAN
+Weź składniki, policzymy.

+

SZAMAN
+Dajcie mi menażkę szyszek,
+4 gwoździe, kuroliszek,
+2 ziarnka białego ryżu.

+

INDIANIN 3
+Nie ma ryżu.

+

SZAMAN
+Daj anyżu,
+zwinięty w brązowe chusty.

+

INDIANIN 3
+Panie, nasz spichlerz jest pusty.

+

SZAMAN
+Jeszcze jeden ser półtłusty

+

INDIANIN 3
+To są żarty?

+

SZAMAN
+W plastrach lub na tarce starty.

+

INDIANIN 3
+Jeszcze jakieś masz życzenia,
+które są nie do spełnienia?

+

SZAMAN
+Daj spis warty

+

INDIANIN 3
+Czary to czy żarty?

+

SZAMAN
+Magia czarna wymaga współpracy jak na alarmach,
+jeden mówi reszta słucha,
+bo inaczej będzie skucha!

+

SCENA VI - WIZJE ROBOTNIKÓW

+

(Szaman, Duchy, Robotnicy)

+

SZAMAN
+Zbierzcie się tu łepki ciemne,
+porzucamy treści miłe,
+lekkie, swojskie i przyjemne,
+Czarne z gara idą buchy
+czas na te najcięższe duchy,
+które męstwem siłą wiarą
+niezliczoną żadną miarą,
+wartość swą udowodniły
+nim kości w grobach złożyły.

+

DUCHY
+My wezwane przybywamy
+i żądamy odpowiedzi,
+Co? Jak? Gdzie? Dlaczego? Kiedy?
+Mówcie tak jak na spowiedzi.

+

SZAMAN
+Nawrócić trzeba niewiernych,
+sprowadzić na dobrą drogę,
+zaprzestać środków mizernych,
+dać ich duszom zapomogę.

+

UPIÓR
+Podać rękę czy dać nogę?

+

SZAMAN
+Sprawa pilna jest niezmiernie,
+bo człek blady jak owsianka
+zachowuje się bezczelnie
+i już od samego ranka
+bierze cegły, bierze kielnie
+i buduje wielkie domy
+burząc pięknych drzew korony.

+

UPIÓR
+Podejdź więc duchu wyblakły
+niechaj w przyszłość was zabiorę,
+czeka was skok w przestrzeń nagły,
+zobaczcie swą nędzną dole!

+

NARRATOR
+Wszędzie bloki i wieżowce
+trochę dziwnie acz ciekawe,
+Gdzie są lasy? Gdzież są owce?
+Lecz to nie jest w tym najgorsze,
+bo lud chwyta się za gardła,
+w końcu nie ma czym oddychać,
+miarka widać się przebrała
+nie ma tlenu trzeba znikać.
+Wizja NAGLE się urwała.
+
+Gwiazdy świecą w głowie świta.

+

SCENA VII - WIZJE GUBERNATORA

+

(Szaman, Gubernator, Robotnik, Wódz)

+

NARRATOR
+Słychać butów równy chód,
+słońce zaszło zapadł zmrok,
+nadleciał kąśliwy chłód,
+zbliża się złowieszczy krok,
+ziąb dla lasów, serc i dusz
+Czy to ów strzelec błędny krok niesie,
+czy może Winicjusz strapiony,
+czy to diabliki goplany po lesie
+lub chochlik w skorupie zamkniony
+Pojawia się postać milcząca lecz dumna
+skupiona jak wiedźmin na trakcie,
+choć jej postura jak u napoleona
+to pręży pierś jak harcerz na warcie Choć mały ciałem to lis podstępny
+co wiele zrobi dla zysku,
+jest sprzedawczykiem, łotrzykiem złodziejem
+i panem wsi wielu lub kilku.

+

SZAMAN
+Zebrały się czarne chmury, wkiernicz czeka nas ponury.

+

NARRATOR
+W otoczeniu wiernej gwardii
+idzie straszny gubernator,
+dwaj dryblasi muskularni.
+Pośrodku eksterminator.

+

GUBERNATOR
+Nie wiem co mnie wciąż tu trzyma,
+na północy wichry śniegi,
+ani rusz nadchodzi zima,
+zawrzyjmy ciaśniej szeregi.

+

ROBOTNIK 1
+Panie..

+

GUBERNATOR
+Co ja widzę?!
+Tempo pracy znacznie spadło,
+patrzę i się wami brzydzę.

+

ROBOTNIK 1
+Mieliśmy wizje magiczną
+pracować dalej nie chcemy,
+bo jak wszystkie drzewa znikną,
+to my wszyscy poginiemy!

+

GUBERNATOR
+Nie chcę słyszeć ani słowa,
+boli mnie od tego głowa.
+Drewno? Co z drewna wynika?
+Ciepła woda z parownika,
+raszki i wygodne prycze… tyle rzeczy, że nie zliczę!

+

ROBOTNIK 1
+Z drewna można maszty robić.

+

SZAMAN
+Stalą trzeba je zastąpić.

+

GUBERNATOR
+Wstawka tak nie odpowiednia
+jak skrócona cisza poobiednia.

+

NARRATOR
+Nastąpiło poruszenie,
+ruch jak w jakim ulu pszczelim,
+zaszkodziło to mej wenie,
+jeszcze trochę czasu mieli by odprawić znów rytuał,
+wzięli halucynogeny lecz wódz prace ich zatrzymał!

+

WÓDZ
+Dziadów już nie odprawiamy,
+szaman zmęczony śmiertelnie,
+wdychał trujące opary,
+myślami jest w świętym lesie!

+

SZAMAN
+Ja decyzję już podjąłem
+tak jak Kmicic bronił zamku,
+ja bronić puszczy zawziąłem,
+więc posłuchaj mnie mopanku,
+wzywam duchy bo tak trzeba by powstrzymać los straszliwy,
+jeszcze dziś pójdę do nieba,
+ale puszcze ocalimy!

+

NARRATOR
+No bo w końcu bez dramatu
+jak z powieści szekspirowskiej,
+odbiegając od tematu
+męki, śmierci i bolączki,
+trudno sklecić jest poezje,
+które bez końca początku,
+uznawane są za wieczne
+niezależnie od majątku,
+wieku oraz treści wątków.

+

SCENA VIII - PRZEMIANA GUBERNATORA

+

(Szaman, Gubernator, Robotnik)

+

GUBERNATOR
+Daj spróbować specyfiku.

+

SZAMAN
+Nie jesteśmy na pikniku.

+

GUBERNATOR
+Ale…

+

SZAMAN
+Nie ma ale,
+by wydobyć stąd esencje
+weź bucha, nie mniej, ni więcej!

+

GUBERNATOR
+Lubię tamte wasze śpiewy
+(próbując)
+prawie jak burgery Ewy!

+

SZAMAN
+I Marianki.

+

GUBERNATOR
+Ach, jak ja kocham watrzanki!

+

ROBOTNIK 1
+Temu znowu co się stało?

+

SZAMAN
+Wchodzi w trans zakuta skało.

+

NARRATOR
+Wszędzie bloki i wieżowce
+trochę dziwnie acz ciekawie,
+Gdzie są lasy? Gdzież są owce? Lecz to nie jest w tym najgorsze,
+bo lud chwyta się za gardła,
+w końcu nie ma czym oddychać,
+miarka widać się przebrała
+nie ma tlenu trzeba znikać.
+Wizja NAGLE się urwała.
+
+Gwiazdy świecą w głowie świta.

+

SCENA IX - MORAŁ

+

(Wszyscy)

+

NARRATOR
+Jak w deszczu słońce szyki mąci
+tak dzień noc czarną zastąpi.
+Już świtało gdy NAGLE! Coś się rusza!
+To tylko gubernator wypadł z rąk morfeusza.

+

Cały jest wymęczony jeszcze z ognikami w oczach,
+twarz jak u trupa co wyszedłszy z deski grobowej poszedł się napić wody sodowej.
+
+Nie! Lasu wycinać nie można,
+ale absolutnie wykluczone,
+trzeba cofnąć daną zgodę,
+wnet wszystko odwołamy
+i w mig całość posprzątamy.

+

GUBERNATOR
+Dalej! Do roboty!

+

NARRATOR
+Chociaż w zatarciu tej sprawy nie było żadnej przeszkody,
+gorzej było podczas sporu o 10 dniowe gacie Jody.
+Gubernator się odmienił,
+poszedł z nami na ugodę,
+tak jak las się puszczą mienił
+tak i my wraz z Panem Bogiem
+razem puszcze stworzyliśmy,
+mimo wielu przeciwności
+tylko się utwierdziliśmy
+do decyzji tej słuszności.
+

+

I tak kończy się ta krótka historia
+jak wypalająca się pochodnia,
+dwóch mistrzów nad mistrzami
+tej sztuki kreatorami,
+włożyli w tę lirykę dusze swe i głowy
+o to jest o nich wzmianka w tych napisach końcowych.
+

+ +
+
+
+ + -- cgit 1.4.1