diff options
author | Patryk Niedźwiedziński <pniedzwiedzinski19@gmail.com> | 2020-10-01 18:45:59 +0200 |
---|---|---|
committer | GitHub <noreply@github.com> | 2020-10-01 18:45:59 +0200 |
commit | 54966bacfb28b60de09b847dbb9ed60537f90a92 (patch) | |
tree | 29ef2ce8a9fab6b4bffa14eb15363332addc8b15 | |
parent | 93794988827b94a5489a744c77a47035086aa3d9 (diff) | |
download | kronika-54966bacfb28b60de09b847dbb9ed60537f90a92.tar.gz kronika-54966bacfb28b60de09b847dbb9ed60537f90a92.zip |
Create wpis “2020/09/10/teatr” (#19)
* Create wpis “2020/09/10/teatr” * Update wpis “2020/09/10/teatr” * Stylowanie filmu * Aktorzy w scenie * css fix * Change date * Wpis * Tytuł Co-authored-by: patryk.niedzwiedzinski <patryk.niedzwiedzinski@zhr.pl>
-rw-r--r-- | wpisy/2020/07/20/teatr.md | 526 |
1 files changed, 526 insertions, 0 deletions
diff --git a/wpisy/2020/07/20/teatr.md b/wpisy/2020/07/20/teatr.md new file mode 100644 index 0000000..355505d --- /dev/null +++ b/wpisy/2020/07/20/teatr.md @@ -0,0 +1,526 @@ +--- +title: Teatr +author: guest +date: 2020-09-10T19:42:56.932Z +category: + - oboz2020 +--- + +# Teatr + +20.09.2020 | Jan Waligóra + +Serce łomotało mi w piersi… Nie mogłem ustać z nogami z galarety, więc usiadłem… Jeszcze chwila… Aż w końcu… + +Wygląda to jak jakiś bardzo ważny moment, z perspektywy przeżywającego. Tak naprawdę były to moje przeżycia zaraz przed rozpoczęciem naszej sztuki, ale zacznijmy od początku. + +Wystawienie własnej sztuki zaproponował Patryk już we wczesnym etapie planowania obozu. Wydało mi się to ciekawym pomysłem, było to dla mnie ciekawe rozwinięcie idei festiwalu - 9 +zamiast zastępów robiących scenki miała występować drużyna jako całość w pełnoprawnym przedstawieniu. Jadąc na obóz większość rzeczy związanych z wykonaniem było nieustalonych, był jedynie szkic fabuły i pobieżny projekt sceny. W bodajze niedzielę powiedzieliśmy drużynie o naszym planie, większość była sceptycznie nastawiona, lecz widziałem dwóch takich, którym oczy się zaświeciły na wiadomość o napisaniu scenariusza. Byli to Franciszek Kiernicki (dalej Kiep) i Jan Paweł (dalej JP). W ten sam dzień udało nam się napisać komendą pierwszą scenę i ogarnąć część strojów, a przez następne kilka dni Kiep i JP mieli zająć się pisaniem reszty, jak się później okazało, wierszem. Przedsięwzięcie to było tyle śmiałe co niemożliwe, jednak nasi panowie rzeczy niemożliwe robią od ręki - na cuda trzeba poczekać. Gdy skończyli, niezwłocznie zajęliśmy się próbami, oczywiście tuż po pozbieraniu szczęk z podłogi. Na początku szło siermiężnie, wszyscy byli tak podjarani tym tekstem, że nie mogli skupić się na swoich rolach, jednak próba za próbą i w końcu uzyskaliśmy zadowalający efekt. Ustaliliśmy termin ogniska, wysłaliśmy posłańców z zaproszeniami na spektakl (była to część próby zastępu JP), jednak, gdy doszło co do czego, ognisko, przy którym mieliśmy występować opóźniło się o kilka dni. Deszczowy dzień wykorzystaliśmy malując krzyże harcerskie dziewczyn złotą farbą. Jednak kiedyś ten dzień musiał nadejść i - nie zgadniecie co - nadszedł. Śpiewając piosenki i patrząc się w ogień myślałem tylko o jednym, żeby już wystąpić. Gdy skończyła się ostatnia piosenka przed naszym wystąpieniem, mój mózg działał na najwyższych obrotach. Byłem narratorem, nie musiałem się przebierać, więc nadzorowałem resztę, czy umieją swoje role i jak wyglądają. Gdy już upewniłem się co do ogarnięcia drużyny, udałem się na miejsce dla narratora - ławeczkę. + +Serce łomotało mi w piersi… Nie mogłem ustać z nogami z galarety, więc usiadłem… Jeszcze chwila… Aż w końcu… + +Zacząłem przedstawienie słowami: +"Na początku była puszcza…" +Potem wszystko działo się samo, Kiep świetnie wystąpił w roli szamana. Rozpalono kocioł pełen zielonych płomieni, a sam JP, autor tej sztuki zapomniał części swojej kwestii. Wszystko zakończyło się gromkimi okrzykami (harcerze nie klaszczą) i ogólną euforią. Wyobrażam sobie jak za kilkanaście lat nasi następcy będą czytać scenariusz i wyobrażać sobie jak kozacka musiała być aranżacja, a wyszło zaledwie bardzo dobrze. + +Zresztą możecie samemu zobaczyć. Niestety w tym roku nam się trafił las o słabej akustyce, dlatego polecamy słuchawki 📢. + + +<iframe width="560" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/IKhvw2TY65o" frameborder="0" allow="accelerometer; autoplay; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen style="width: 100%; height: 50vmin; max-height: 450px; position: sticky; top: 0;"></iframe> + +<code> +<style> +code h1 { + font-size: 2em!important; +} +</style> +<style> +code h1, +code h2, +code h2 + p, +#authors { + text-align: center; +} +</style> +<br> +<br> +<br> + +# "Puszcza" + +<p id="authors">Kiep & JP</p> + +<br> + +## SCENA I - POCZĄTEK + +(Indian i Puszcza) + +**NARRATOR** + +Na początku była puszcza + +> *Wychodzą wszyscy przebrani za drzewa.* + +A w puszczy plemienia Shauni, prawowici synowie i córy matki natury, zginający karki tylko wobec praw przyrody. + +> *Indianin wyskakuje zza krzaka, napina łuk i puszcza. Wybiega za scenę przy indiańskim okrzyku.* + +Jednak z północy nadciągają chciwi ludzie próbujący położyć swoje chciwa łapy na dobrach tego lasu. + +> *Wychodzą 2 pracownicy z siekierami i podchodzą do drzew, które pod siekierami się przewalają. Z tyłu wychodzi Gubernator.* + +**GUBERNATOR**\ +Ścinać! Precz z tymi dzidami! O, a tutaj dajcie biało-czerwoną taśmę, żeby nikt się nie zgubił. + +**PRACOWNIK 1** \ +Ale Gubernatorze! Ten las jest taki piękny, poza tym mieszkają w nim Indianie i Watrz-Indianki. + +**GUBERNATOR** \ +Nie obchodzi mnie to, kto nie przestrzega norm sanitarnych GiS’u winien szczeznąć w brudzie i nędzy! + +## SCENA II - PRZEDSTAWIENIE BIAŁEGO CZŁOWIEKA + +(Gubernator, pracownicy, Puszcza) + +**NARRATOR** \ +Kiedy rankiem ze skowronkiem powitano nowy dzień, \ +stała się rzecz wręcz okropna – las nawiedził mroczny cień. \ +Biały człek na ziemię zszedł, z chmur lunął ulewny deszcz + +**ZWIADOWCA** \ +Wielki wodzu! Sprawa nagła, \ +idą wysłannicy diabła! + +**WÓDZ** \ +Na wielkiego Filemona, \ +sprawa straszna i złożona. \ +Wysyłamy tam poselstwo, \ +niech okażą swoje męstwo. + +## SCENA III - POSELSTWO + +(Gubernator, zwiadowcy) + +**NARRATOR** \ +W rezydencji Gubernatora, \ +tam gdzie mieszkała lisów i Indian zmora, \ +na biurku leżały papiery różniste, \ +tam też rezydent miał swoją zadań listę, \ +na pierwszym miejscu: wyciąć las stary, \ +wszak nikomu nie zawadzi wyciąć starego śmiecia jak wyrzuca się z pracy leniwego cięcia. \ +Zamiast tego miała stanąć promenada, wielka, ponad wszystko piękna!\ +Nikt pozbycia się lasu nie zauważy, \ +za to jaki pieniądz się z tego uważy.\ +I tak myślał ten nikczemnik potępieniec, \ +co w piekle miał już ze smoły przygotowany wieniec, \ +on nie zważał na swe czyny, tylko wąsa podkręcał tak mocno, tak konkretnie i uśmiechał się przy tym szpetnie. Błyskał groźnie zębami jak wilk podczas pełni błyska swoimi kłami. \ +Ewidentnie był zadowolony, widać do swoich brudnych myśli się uśmiechał. \ +GDY NAGLE! Ktoś przyjechał. \ +Warta ze schodków ostatnich obwieściła gości niespodziewanych. \ +Aaa to te obdartusy, ci Indianie, \ +pełno jest tego pomiotu w naszym stanie. + +**GUBERNATOR** \ +Czegóż chcecie moi mili, \ +czyżby was pobili? + +**POSŁANIEC 1** \ +Blada Twarzo, my nie przyszli tu żartować, \ +tylko od twojego planu cię odwołać! + +**GUBERNATOR** \ +Ależ o czym wy mówicie, \ +wszak wszystko jest znakomicie. + +**POSŁANIEC 2** Wielki most nad Wielką Wodą, \ +do świętego miejsca jest przeszkodą! + +**GUBERNATOR** Aaa Wy o tym, promenada jest potrzebna, \ +jak podwieczorek po obiedzie, to rzecz pewna i niezbędna. \ +To uczynek jest dla ludu, a nie żadna ściema, \ +taka wola Nieba z nią się zawsze zgadzać trzeba! + +**POSŁANIEC 1** \ +W takim razie Siedzący Gerwazy daj sztucerówke, \ +niechaj strącę tę bladą makówkę. + +**GUBERNATOR** \ +A więc wojny chcecie, czy Wy wiecie na jaką rzecz się piszecie? + +**POSŁANIEC 2** \ +Dla nas to ni pierwszyzna, lecz powinność Boża, \ +sam wyjąłeś siekierę wojenną z pepoża. + +## SCENA IV - NARADA + +(Wódz, Szaman, Indianin 1, Indianin 2) + +**NARRATOR** \ +Wśród powszechnego bałaganu, \ +swądu fajek i łopianu, \ +zebrała się rada starszych,\ +by obmyślać plan działań dalszych. + +**INDIANIN 1** \ +Biały człowiek, biała siła, \ +po nim już tylko mogiła. \ +Drzewa chcą nam wyciąć w pień, \ +nim nastanie zbiorów dzień. + +**SZAMAN** \ +Jestem szaman z bożej łaski, \ +mam wizje wyraźnie straszną, \ +wszyscy będą nosić maski\ + i jeziora nam zamarzną. \ +Wzywam was duchy wszelakie\ + kto z was pragnie, kto z was łaknie, \ +bo mam nowe wizje takie, \ +że tu wkrótce drzew zabraknie. \ +Teraz wszystko jest zamglone, \ +lecz mamy przekierniczone; \ +na granicach są celnicy, \ +w rezerwatach koczownicy, \ +taki los nas może czekać\ +jeśli wciąż będziemy zwlekać. \ +Ostrzcie dzidy moi bracia,\ +bo wyraźna wizja wraca. \ +Ja szykuje broń psychiczną, \ +a nuż skutki złe i straszne \ +dzięki temu nas unikną. + +## SCENA V - DZIADY + +(Wódz, Szaman, Indianin 1, Indianin 2, Indianin 3) + +**SZAMAN** \ +Dawać kocioł, gotujemy. + +**INDIANIN 1** \ +Co pichcimy? + +**SZAMAN** \ +Dziś nie jemy. + +**INDIANIN 1** \ +Więc znów czary? + +**SZAMAN** \ +Dawać mi tu tamte gary! + +**INDIANIN 1** \ +Posłuchaj szamanie drogi, \ +by nie było niedomówień, \ +twój czar gniewny jest i srogi, \ +a my tu nie chcemy umrzeć! + +**SZAMAN** \ +Co to znaczy? + +**INDIANIN 2** Nie inaczej, \ +twoje gusła średniowieczne \ +zdają się być niebezpieczne, \ +z gara idą czarne buchy\ +i słychać przeklęte duchy + +**SZAMAN**\ +Eeee, gadanie… + +**INDIANIN 2**\ +To dokładne opisanie. + +**SZAMAN** \ +Nie ma strachu. + +**INDIANIN 2**\ +Zobaczymy. + +**SZAMAN** \ +Weź składniki, policzymy. + +**SZAMAN** \ +Dajcie mi menażkę szyszek, \ +4 gwoździe, kuroliszek,\ +2 ziarnka białego ryżu. + +**INDIANIN 3** \ +Nie ma ryżu. + +**SZAMAN** \ +Daj anyżu, \ +zwinięty w brązowe chusty. + +**INDIANIN 3** \ +Panie, nasz spichlerz jest pusty. + +**SZAMAN** \ +Jeszcze jeden ser półtłusty + +**INDIANIN 3** \ +To są żarty? + +**SZAMAN** \ +W plastrach lub na tarce starty. + +**INDIANIN 3** \ +Jeszcze jakieś masz życzenia, \ +które są nie do spełnienia? + +**SZAMAN** \ +Daj spis warty + +**INDIANIN 3**\ +Czary to czy żarty? + +**SZAMAN**\ +Magia czarna wymaga współpracy jak na alarmach, \ +jeden mówi reszta słucha, \ +bo inaczej będzie skucha! + +## SCENA VI - WIZJE ROBOTNIKÓW + +(Szaman, Duchy, Robotnicy) + +**SZAMAN** \ +Zbierzcie się tu łepki ciemne, \ +porzucamy treści miłe, \ +lekkie, swojskie i przyjemne, \ +Czarne z gara idą buchy \ +czas na te najcięższe duchy, \ +które męstwem siłą wiarą \ +niezliczoną żadną miarą, \ +wartość swą udowodniły \ +nim kości w grobach złożyły. + +**DUCHY**\ +My wezwane przybywamy\ +i żądamy odpowiedzi, \ +Co? Jak? Gdzie? Dlaczego? Kiedy? \ +Mówcie tak jak na spowiedzi. + +**SZAMAN** \ +Nawrócić trzeba niewiernych, \ +sprowadzić na dobrą drogę, \ +zaprzestać środków mizernych, \ +dać ich duszom zapomogę. + +**UPIÓR** \ +Podać rękę czy dać nogę? + +**SZAMAN** \ +Sprawa pilna jest niezmiernie, \ +bo człek blady jak owsianka \ +zachowuje się bezczelnie\ +i już od samego ranka\ +bierze cegły, bierze kielnie \ +i buduje wielkie domy \ +burząc pięknych drzew korony. + +**UPIÓR** \ +Podejdź więc duchu wyblakły \ +niechaj w przyszłość was zabiorę, \ +czeka was skok w przestrzeń nagły, \ +zobaczcie swą nędzną dole! + +**NARRATOR** \ +Wszędzie bloki i wieżowce \ +trochę dziwnie acz ciekawe, \ +Gdzie są lasy? Gdzież są owce? \ +Lecz to nie jest w tym najgorsze, \ +bo lud chwyta się za gardła, \ +w końcu nie ma czym oddychać, \ +miarka widać się przebrała \ +nie ma tlenu trzeba znikać. \ +Wizja NAGLE się urwała. \ +\ +Gwiazdy świecą w głowie świta. + +## SCENA VII - WIZJE GUBERNATORA + +(Szaman, Gubernator, Robotnik, Wódz) + +**NARRATOR** \ +Słychać butów równy chód, \ +słońce zaszło zapadł zmrok, \ +nadleciał kąśliwy chłód, \ +zbliża się złowieszczy krok, \ +ziąb dla lasów, serc i dusz \ +Czy to ów strzelec błędny krok niesie, \ +czy może Winicjusz strapiony, \ +czy to diabliki goplany po lesie \ +lub chochlik w skorupie zamkniony \ +Pojawia się postać milcząca lecz dumna \ +skupiona jak wiedźmin na trakcie, \ +choć jej postura jak u napoleona \ +to pręży pierś jak harcerz na warcie Choć mały ciałem to lis podstępny \ +co wiele zrobi dla zysku,\ +jest sprzedawczykiem, łotrzykiem złodziejem\ +i panem wsi wielu lub kilku. + +**SZAMAN** \ +Zebrały się czarne chmury, wkiernicz czeka nas ponury. + +**NARRATOR** \ +W otoczeniu wiernej gwardii \ +idzie straszny gubernator, \ +dwaj dryblasi muskularni. \ +Pośrodku eksterminator. + +**GUBERNATOR** \ +Nie wiem co mnie wciąż tu trzyma, \ +na północy wichry śniegi, \ +ani rusz nadchodzi zima, \ +zawrzyjmy ciaśniej szeregi. + +**ROBOTNIK 1** \ +Panie.. + +**GUBERNATOR** \ +Co ja widzę?! \ +Tempo pracy znacznie spadło, \ +patrzę i się wami brzydzę. + +**ROBOTNIK 1** \ +Mieliśmy wizje magiczną \ +pracować dalej nie chcemy, \ +bo jak wszystkie drzewa znikną, \ +to my wszyscy poginiemy! + +**GUBERNATOR** \ +Nie chcę słyszeć ani słowa, \ +boli mnie od tego głowa. \ +Drewno? Co z drewna wynika? \ +Ciepła woda z parownika, \ +raszki i wygodne prycze… tyle rzeczy, że nie zliczę! + +**ROBOTNIK 1** \ +Z drewna można maszty robić. + +**SZAMAN**\ +Stalą trzeba je zastąpić. + +**GUBERNATOR** \ +Wstawka tak nie odpowiednia \ +jak skrócona cisza poobiednia. + +**NARRATOR** \ +Nastąpiło poruszenie, \ +ruch jak w jakim ulu pszczelim, \ +zaszkodziło to mej wenie, \ +jeszcze trochę czasu mieli by odprawić znów rytuał, \ +wzięli halucynogeny lecz wódz prace ich zatrzymał! + +**WÓDZ** \ +Dziadów już nie odprawiamy, \ +szaman zmęczony śmiertelnie,\ +wdychał trujące opary, \ +myślami jest w świętym lesie! + +**SZAMAN** \ +Ja decyzję już podjąłem \ +tak jak Kmicic bronił zamku, \ +ja bronić puszczy zawziąłem, \ +więc posłuchaj mnie mopanku, \ +wzywam duchy bo tak trzeba by powstrzymać los straszliwy, \ +jeszcze dziś pójdę do nieba, \ +ale puszcze ocalimy! + +**NARRATOR** \ +No bo w końcu bez dramatu\ +jak z powieści szekspirowskiej, \ +odbiegając od tematu \ +męki, śmierci i bolączki, \ +trudno sklecić jest poezje, \ +które bez końca początku, \ +uznawane są za wieczne \ +niezależnie od majątku, \ +wieku oraz treści wątków. + +## SCENA VIII - PRZEMIANA GUBERNATORA + +(Szaman, Gubernator, Robotnik) + +**GUBERNATOR**\ +Daj spróbować specyfiku. + +**SZAMAN**\ +Nie jesteśmy na pikniku. + +**GUBERNATOR**\ +Ale… + +**SZAMAN**\ +Nie ma ale, \ +by wydobyć stąd esencje \ +weź bucha, nie mniej, ni więcej! + +**GUBERNATOR**\ +Lubię tamte wasze śpiewy \ +(próbując) \ +prawie jak burgery Ewy! + +**SZAMAN** \ +I Marianki. + +**GUBERNATOR** \ +Ach, jak ja kocham watrzanki! + +**ROBOTNIK 1** \ +Temu znowu co się stało? + +**SZAMAN** \ +Wchodzi w trans zakuta skało. + +**NARRATOR** \ +Wszędzie bloki i wieżowce \ +trochę dziwnie acz ciekawie, \ +Gdzie są lasy? Gdzież są owce? Lecz to nie jest w tym najgorsze, \ +bo lud chwyta się za gardła, \ +w końcu nie ma czym oddychać, \ +miarka widać się przebrała \ +nie ma tlenu trzeba znikać. \ +Wizja NAGLE się urwała. \ +\ +Gwiazdy świecą w głowie świta. + +## SCENA IX - MORAŁ + +(Wszyscy) + +**NARRATOR** \ +Jak w deszczu słońce szyki mąci \ +tak dzień noc czarną zastąpi.\ +Już świtało gdy NAGLE! Coś się rusza! \ +To tylko gubernator wypadł z rąk morfeusza. + +Cały jest wymęczony jeszcze z ognikami w oczach, \ +twarz jak u trupa co wyszedłszy z deski grobowej poszedł się napić wody sodowej. \ +\ +Nie! Lasu wycinać nie można, \ +ale absolutnie wykluczone, \ +trzeba cofnąć daną zgodę, \ +wnet wszystko odwołamy \ +i w mig całość posprzątamy. + +**GUBERNATOR** \ +Dalej! Do roboty! + +**NARRATOR** \ +Chociaż w zatarciu tej sprawy nie było żadnej przeszkody, \ +gorzej było podczas sporu o 10 dniowe gacie Jody. \ +Gubernator się odmienił, \ +poszedł z nami na ugodę, \ +tak jak las się puszczą mienił \ +tak i my wraz z Panem Bogiem\ +razem puszcze stworzyliśmy, \ +mimo wielu przeciwności \ +tylko się utwierdziliśmy \ +do decyzji tej słuszności.\ + +I tak kończy się ta krótka historia \ +jak wypalająca się pochodnia, \ +dwóch mistrzów nad mistrzami \ +tej sztuki kreatorami, \ +włożyli w tę lirykę dusze swe i głowy \ +o to jest o nich wzmianka w tych napisach końcowych.\ +</code> |